Dawno mnie nie było na blogu. Dopadła mnie najgorsza bloggerska choroba. Brak weny. Czułam, że piszę na siłę, a nie o to przecież chodzi. Ale wracam ze świeżą energią i głową pełną pomysłów. A jako, że zawitał już listopad, czas na podsumowanie minionego miesiąca! Postanowiłam wplątać w ulubieńców trochę lifestyl'u. Jestem ciekawa jak Wam się spodoba.
Ostatnio mam ogromną fazę na perfumy. Zaczęłam kochać zapachy. W tym miesiącu katowałam Victorię Secret Bombshell. Jest to zapach inny, mocniejszy trochę niż ostatni. I nie spodziewałabym się po sobie, że mi się tak spodoba. Taki zapach bardziej kojarzy mi się z moją przyjaciółką niż ze mną. Jest taki zmysłowy, kobiecy, ale też tajemniczy. Zakochana jestem.Chociaż jego oryginalne opakowanie takie słodko różowe, może wskazywać, że to delikatny słodki zapach. To nie jest taki. Tym lepiej. Mój gust zapachowy się dopiero kształtuje, więc nie zmierzam się ograniczać za mocno. A VS polecam całą sobą.
Tusz do rzęs dla mnie to kosmetyk podstawowy, od którego wymagam mnóstwo rzeczy. Ciągle poszukuję ideału. Więc jak robiłam zamówienie w Oriflame to wrzuciłam do koszyka tusz THE ONE 5-IN-1 WONDER LASH MASCARA. Nie wiedziałam nawet co on ma robić, ani jaką ma szczoteczkę. Przyszedł, a ja zostałam oczarowana. Szczoteczka jest silikonowa. Z jednej strony ma włoski krótsze, z drugiej dłuższe. Cudownie wydłuża, podkręca rzęsy. Wydają się jakby były mega długaśne. Trzyma się cały dzień, nie osypuje się. Zakochałam się. Naprawdę. Polecam Wam ten tusz. Jego opakowanie jest jakieś takie świąteczne jakby i od razu lepiej mi na duszy, jak na niego patrzę.
Jedyny pielęgnacyjny gagatek, który pobił moje serce ostatnio, to krem pod oczy z serii Love Nature z Oriflame. Taki maluszek, za chyba z 4 zł. Bardzo dobrze nawilża, zostawiając skórę troszkę lepką. Nie roluję się pod makijażem. Nie wpływa na korektor w żaden sposób. Ja niestety muszę dbać o skórę pod oczami. Mam dość sporą dolinę łez, do tego genetyczne zasinienia po oczami. Często więc mam przesuszoną skórę pod oczami. Ale jeśli macie ekstremalnie przesuszoną skórę pod oczami, lub bardziej dojrzałą, to ten krem raczej średnio sobie poradzi. Jest jednak dość lekki. Jednak na moje potrzeby idealny.
Dacie wiarę, że polubiłam się z produktem do ust, tak bardzo, że miałam go z kilkanaście razy na ustach? A mowa tu o podróbce KOKO by Kylie Cosmetics w odcieniu KHLOS. Nie spodziewałam się nigdy, że odcień brązowy będzie tak do mnie pasował. Jest w nim coś takiego, twarzowego. I wcale nie sprawia, że zęby wyglądają jakoś żółto, a wręcz mam wrażenie, że jest odwrotnie. Ta pomadka raczej nie wytrzyma posiłku. Ale jakoś przestało mi to przeszkadzać, bo wygląda naprawdę ładnie. I chyba przyzwyczaiłam się do noszenia pomadek. I moje wszystkie szminki nie będą tak cierpieć.
Paletka cieni, której poświęciłam osobny wpis Wibo NEUTRAL . Katowałam ją przez cały październik. Przez pierwszą część miesiąca zachwycałam się cieniami błyszczącymi. Są naprawdę fajnej jakości, trzymają się dobrze. Jednak w drugiej połowie pażdziernika pokochałam makijaż matowy oka. Bardzo lubię tą paletkę. Moim zdaniem ideał codziennych makijaży z drogerii. Zapraszam Was do całego wpisu poświęconemu tej paletce (klik).
Ostatni ulubieniec też miał swój własny wpis. Pędzel, który zauroczył mnie swoim wyglądem przyznaję się bez bicia. Okazał się on jest proporcjonalnie do wyglądu cudownym przyrządem do ułatwienia makijażu. A dokładniej, idealnym pędzlem do blendowania. Sprawia, że makijaż jest miękki, nie ma wyraźnych granic, a są chmurki koloru, czyli to na czym zależy nam najbardziej.W Rossmannie możecie znaleźć więcej pędzli marki Econtur, polecam się rozejrzeć. A wpis o pędzlu znajdziecie tu (klik).
Powiem o jednym ubraniowym ulubieńcu, który podbił moje serce. I mam wrażenie, że ludzie na moim snapie już mają dość tej bluzy, bo faktycznie noszę ją codziennie po domu. A mowa tu o cieplutkiej bluzie białej z misiowych kapturem. Noszę ją non stop. Ma cechy idealnej bluzy- ciepła, miękka z idealnym kapturem. Na moją ogromną głowę ciężko znaleźć kaptur. Niestety nie wiem, gdzie ją można dostać, bo ją dostałam. Jednak jest to mój ulubieniec, więc się z Wami nim dzielę.
Był czas, kiedy słuchałam starych kawałków i nic nowego nie przypadało mi gustu, ostatnio co parę dni zmieniam piosenkę na nową. Jak obserwujecie mnie od zawsze to wiecie, że byłam zagorzałą fanką One Direction. Wraz z rozpadem zespołu moja więź też umarła. Ale piosenki chłopaków jako solowych artystów są tak cudowne, że aż słucham ich codziennie.
Jestem od tej piosenki uzależniona. Naprawdę. Słucham jej non stop. I nadal mi się nie znudziła. A wręcz nastraja mnie tak pozytywnie do życia. Uwielbiam.
Chris Brown - Questions
Jak można robić 2 minuty piosenki? Kolejna piosenka do, której tańczę codziennie w pokoju.
CNCO, Little Mix - Reggaetón Lento (Remix) [Official Video]
Ostatnim już moim ulubieńcem są "Pamiętniki Wampirów". Zaczęłam oglądać jeszcze raz od początku i przepadłam. Aktualnie jestem na drugim sezonie. Serial idealny do robienia notatek i nauki. Może uda mi się obejrzeć cały serial do końca roku :D. Liczę na to!
Brak komentarzy