ZOEVA OPULENCE

Hej,


Dzisiaj mam dla Was bardzo ekscytująca dla Was recenzję. Ekscytującą z wielu powodów. Po pierwsze dlatego, że mówić będę o mojej pierwszej paletce marki Zoeva. Po drugie, że to prezent od bardzo bliskiej mi osoby, na urodziny.




Nie wiem, czy pamiętajcie, ale w poście o moim propozycjach prezentów dla kobiecej części publiczności pojawiła się ta paletka. Co utwierdza mnie w przekonaniu, że moja przyjaciółka Madzia czyta moje posty zdecydowanie. Powiem Wam, że marzyłam bardzo o przetestowaniu paletek marki Zoeva od dłuższego czasu. Stwierdziłam, że kupię sobie po osiemnastce. Moja radość dostałam tą paletkę był nie do opisania, ja normalnie, prawie piszczałam z zachwytu i dziękowałam Madzi chyba milion razy. Już w dniu otrzymania jej, a był to dzień mojej imprezy osiemnastkowej musiałam jej użyć. Jednak po kolei.


Opakowanie.


Mogłabym cały post poświęcić jaka ta paletka jest śliczna. Opakowanie jest kartonowe. Nie zawiera lusterka, przez co jest niesamowicie lekka. Połączenie złota, czerni i kwiatów sprawia, że ta paletka wyróżnia się na tle innych paletek jakie możemy oglądać, np. w drogerii. To opakowanie jest tak bardzo moje. Mogłabym się na tą paletkę patrzeć i patrzeć.

Kolorystyka.

Przechodzimy do tej lepszej części tej paletki, czyli kolorów, które ukrywa w sobie Opulence.

HIGH CHAIR

Białe złoto.

SOCIETY FIGURES

Złoto.

GET YOUR GLORY

Matowa czerwień

IMPERIAL

Rose gold

KOH-I-NOOR

Błyszczący habrowy.

INDUSTRIAL FORTUNE

Złoty na ciemniejszej bazie

SENSE OD MOVEMENT

Stare złoto

QUEEN FOR A DAY

Zielony ze złotą poświatą

THE ONLY DELIGHT

Błyszczący odcień Taupe.

GOLDEN YEARS

Chłodny brąz z odrobiną brokatu.

KONSYSTENCJA.

Te cienie, zwłaszcza błyszczące są bardzo kremowe i miękkie. Trochę się sypią, jak nabierze się zbyt przesadną ilość. Jednak są bardzo plastyczne, miękkie, co daje nam wiele możliwości stworzenia makijaży. Rozcierają się bardzo przyjemnie. Nie pozostają plam, nie tracą na kolorze. Kolor nie zmienia się w jakiś dziwne szare tony. A czerwony jest czerwony, a nie brązowy po roztarciu. Jak to w cieniach Inglota się zdarza.

TRWAŁOŚĆ.

Miałam ogromne problemy z tą paletką, bo katowałam ją w dzień w dzień. Cienie mi odpadały od powiek, zostawiały plamy. Obawiałam się, że paletka jest u mnie średnia. Jednak okazało się, że moje powieki zaczęły się łuszczyć. I zaczęła mi schodzić z powiek skóra. Opanowałam sytuację i teraz cienie trzymają się rewelacyjnie. Aktualnie mam je prawie 8 godzin na oczach i wyglądają jak świeżo nałożone. 

Postanowiłam wstawić zdjęcie mojego, wiem amatorskiego, makijażu oka. Główny błyszczący cień pochodzi z paletki Zoevy.

MOJA OPINIA.

Jestem zakochana w cieniach z tej paletki. Kolorystyka mimo, że nietypowa bardzo skłania mnie do eksperymentowania z makijażem.  Zakochana jestem w błyskach. Ten niebieski korci mnie mocno na całą ruchomą powiekę, ale jeszcze się  obawiam go trochę. 

To nie jest paletka dla początkujących. Nie ma w niej beżu, brązu, cieni na których nauka makijażu byłaby prostsza. Jest moim zdaniem zdecydowanie bardziej dla pasjonatów makijażu.

Mimo, że może Wam się wydawać, że paleta nie jest na co dzień. To dla mnie, fanki full glam make up na co dzień jest cudowna i idealna.  Te błyszczące cienie pasują do każdego makijażu. Używam jej namiętnie.

Jeśli kolory Wam odpowiadają, to ja serdecznie polecam!

Miałyście paletki Zoevy?

Trzymajcie się ciepło, 

XOXO.