PROJEKT DENKO #17
Hej,
Ostatnio wróciłam do domu rodzinnego na całe wakacje co wiąże się z tym, że przywiozłam wszystko z powrotem, łącznie z pudłem z zaległym projektem denko. Więc rozsiądźcie się wygodnie, a ja zabiorę Was w podróż przez moje śmieci.
PALOMOLIVE SHOWER&BATH FOR KIDS
Szukałam swego czasu czegoś bardziej łagodnego do mycia, bo twarda woda w Torunia wykańczała moją skórę, włosy i ubrania. Jako, że ogólnie żele Palmolive lubię to myślałam, że się polubimy. Niestety, był to tak rzadki produkt, że czułam dyskomfort myjąc się nim i większość z niego uciekła mi przez palce niż została na mojej skórze. Miał ładny zapach, to tyle z plusów.
ISANA KREMOWY ŻEL POD PRYSZNIC MILK&HONEY
Żele pod prysznic z Isany bardzo lubię. Są tanie, wydajne i mają poręczne do podróżowania opakowanie. Lubię je mieć u siebie w kosmetyczce w razie jakiegoś weekendowego wypadu, czy coś. Jeśli chodzi o ten konkrety zapach, to nie był on jakiś duszący, tylko delikatny słodki.
ISANA HERBAL CAMOLINE &SAGA SZAMPON DO WŁOSÓW PRZETŁUSZCZAJĄCYCH SIĘ
To jest chyba najtańszy szampon jaki możecie spotkać w Rossamnie, bo jego cena to mniej niż 3 zł. I tak jak odżywki z tej marki lubię bardzo, to jednak nie polubiłam się z tym szamponem kompletnie. Miałam normalnie mega przesuszoną skórę głowy, aż chyba w końcu po 3 użyciu doczekałam się czegoś na kształt łupieżu. Ten szampon plus twarda woda to była prawdziwa tragedia. Być może inne szampony z tej marki mają inne działanie, ale jeśli już będę je testować to w domu rodzinnym, gdzie woda jest ultra miękka.
BIELENDA ŻEL MICELARNY DO TWARZY ROZŚWIETLAJĄCY
Był to fajny kosmetyk myjący. Ogólnie mam tak z żelami do twarzy z marki Bielenda, że są poprawne, ale nie kocham ich miłością ogromną. Podobnie było w tym przypadku. Domywał resztki makijażu, nie ściągał za mocno twarzy, był ogólnie naprawdę fajny. Dla mnie taki sobie pod względem składu, tak jak mogę myć ciało czymkolwiek, to jednak nie lubię jak w kosmetykach myjących do twarzy są silne substancje myjące, nie widzę potrzeby poprostu. Na tą całą serię często jest promocja w drogerii Natura, a płyny micelarne z tej serii sprzedawane są w wielkich opakowaniach, jak mydło do rąk, co ogranicza plastik!
GARNIER FRUCTIS ODŻYWCZA BANANA HAIR FOOD
To jest jedyna odżywka/ maska z serii Garniera jaką używałam. Kupiłam ją na fali ich popularności. Jednak ona nie dawała u mnie aż tak spektakularnych efektów. Już teraz wiem dlaczego tak było. We wszystkich odżywkach z tej serii są Humektanty, a w tej jeszcze olej kokosowy. Moje włosy nie lubią zbyt dużo nawilżaczy, dodatkowo nie przepadają za olejem kokosowym. Używałam też tej odżywki w momencie kiedy miałam tylko jedną odżywkę na raz i nie używałam nic więcej. Teraz mam chyba z 8 odżywek i mogę nimi żonglować tak by utrzymać równowagę PEH. Jeśli już będę kupować kolejne, to na pewno będą to inne wersje i koniecznie w wersji odżywki, a nie maski.
LIREN NATURA ECO PEELING MASKA 2W1
Co do tego produktu mam mega mieszane uczucia. Ma on konsystencję gęstego kremu połączonego z drobinkami ścierającymi z róży i malin. Ogólnie użycie tego wyglądało tak, że nakładało się to i masowało twarz, według producenta 3 minuty. Widziałyście kiedyś kogoś kto masuje twarz produktem 3 minuty? Ja nie. Potem zostawiało na 10-15 minut. Przez tak mocno gęstą konsystencję tej bazy, tego preparatu po skończonym peelingu czułam się trochę jakbym się oczyszczała kremem Nivea, czyli wcale. Tych drobinek nie było jakoś super dużo i nie były drażniące, co oceniam na plus. Skóra po tym może i była trochę bardziej odświeżona, ale ja psychicznie nie czułam, że ją oczyszczam. Może to dziwne, ale tak było.
AVON TRUE AGLESS OVERNIGHT GEL
Niewiele zdarza się sytuacji, gdy w denku pojawia się prawie pełen produkt, ale nie widzę dla niego innego zastosowania i też już trochę przeleżał w tym kartonie, więc bezsensu jest go komuś oddawać. Jest to maska żelowa całonocna z mikrokapsułkami. Od mikrokapsułek zacznijmy. Wygląda to jak jakieś zbitki złota włożone do kremu, które nie chcą się rozpuścić, więc mamy pierwszy minus. Po drugie ten produkt na twarzy się klei. Wiecie, jeśli klei się serum na twarzy to spoko, bo na to nakładamy krem, ale maska na noc jest jedynym kosmetykiem jaki chcemy nałożyć wieczorem i niekoniecznie chcemy przykleić się do poduszki. Po trzecie po użyciu tego produktu obudziłam się z wysuszoną na wiór skórą. Być może jeśli macie cerę tłustą i potrzebujcie na noc coś co Was nie obciąży to może Wam się to sprawdzi, ale ja nie widzę zastosowania tego produktu w mojej rutynie pielęgnacyjnej.
UZDROVISCO OLEJOWA ESENCJA
Produkt, który testowała na długo przez tym jak marka Uzdrovisco zaczęła podbijać internety. Ten kosmetyk trafił do mnie w momencie, kiedy moja skóra bardzo się zmieniła i trochę nie mogłam sobie z nią poradzić. Jest to świetne serum olejowe, które potrzebuje więcej czasu by się wchłonąć, ale pięknie odżywia skórę. Przy cerze trądzikowej, jakiej jestem posiadaczką, to cudo też nie zwiększa problemów z niedoskonałościami. Czy będę testować nowości tej marki? Nie wiem, trochę ich ostatnio przesyt na rynku.
NACOMI OLEJ Z NASION KONOPII
Kupiłam ten olej z myślą o moim wyzwaniu o dbaniu o skórę głowy. Wyzwanie zakończyłam z sukcesem, ale zapomniałam Wam o tym wspomnieć. Wcierałam ten olej w skórę głowy, olejowałam nim też całe włosy, nakładam na skórę twarzy, czy dekoltu. Olej konopny ma właściwości łagodzące i takie wyciszające jakieś nieprzyjemności. Muszę kupić sobie buteleczkę, bo uważam że warto go mieć w domu.
BIELENDA COMFORT + SKARPETY EKSFOLIUJĄCE
Zawsze dwa razy w roku czuję potrzebę złuszczenia sobie skóry na stopach. Mimo, że w sumie nie noszę odsłoniętych stóp latem to jednak czasem czuję się z nimi niekomfortowo. Testowałam różne skarpetki złuszczające, różnych marek. Te akurat z Bieledny są jednymi z najtańszych. Producent zaleca trzymać je od 60-90 minut, ja osobiście trzymałam je dwie, pełne godziny. Po 4 dniach zaczęła mi schodzić skóra. Już przy końcówce schodzenia tej skóry ze stóp moczyłam nogi w wodzie by pomóc resztką zejść. Jeśli nigdy nie wykonywałyście tego zabiegu to się nie przestraszcie bo to naprawdę mega mocno schodzi, ale potem skóra jest miękka i miła w dotyku, tylko nie może potem zapomnieć o pielęgnacji stóp. W sumie polecam te skarpetki, zwłaszcza, że one kosztują chyba z 10 zł.
EVELINE COSMETICS I LOVE VEGAN FOOD GŁĘBOKO NAWILŻAJĄCY BALSAM DO CIAŁA
Jak wiecie zaczęłam testować balsamy do ciała bardzo namiętnie i muszę Wam powiedzieć, że zupełnym przypadkiem trafiłam na świetny kosmetyk. Byłam sobie na zakupach jedzeniowych w Biedronce i trafiłam na balsamy I Love Vegan Food. Zainteresował mnie oczywiście kokosowy. Zatrzymajmy się na chwile nad tym jak on pachnie, jak Rafaelo, czy można chcieć pachnieć inaczej? Po drugie kosztuje tylko 10 zł za 175 ml. Po trzecie zostawia skórę tak miękką, że normalnie w życiu czegoś takiego nie miałam. Skóra jest wręcz jak atłas. To jest gęstszy kosmetyk, więc jeśli nie lubicie jak balsam się chwilę dłużej wchłania to raczej nie będzie to propozycja dla Was, ale jeśli tylko Wam to nie przeszkadza to mega polecam.
ISANA PEELING DO CIAŁA COFFEE &COCONUT
Z myślą o nadchodzącym okresie urlopowym i wakacjach to zamknięcie peelingu do ciała kawowego w saszetce wydaje się być świetnym pomysłem i jest. Pomyślcie, że jest to jedna butla to walizki mniej. Ten peeling pięknie pachniał. Co do działania, to działał jak każdy peeling kawowy. Fajnie, że takie produkty trafią do Rossmanna i pomagają nam ograniczyć kosmetyki w kosmetyczce na wakacje.
CATRICE HD LIQUID COVERAGE FOUDATION
Jeśli czytacie mojego bloga od niedawna, to cześć jestem Alicja, a to mój ulubiony pokład EVER. Pisałam o tym podkładzie już tyle razy, że chyba daruje sobie kolejną pochlebną opinie. Tak, powinnam zostać twarzą tego podkładu, bo to szósta buteleczka. Był ten podkład ze mną na każdej ważnej imprezie, a że i w tym roku się takie szykują to na pewno kupię sobie go pod koniec wakacji, aby mieć pewność, że mój makijaż będzie nie do ruszenia przez całą imprezę. Jak namiętnie malowałam innych w zeszłym roku to nie słyszałam opinii, żeby u kogoś nie sprawdził się ten podkład, żeby u kogoś był nietrwały. Ja darzę go bezgranicznym zaufaniem.
AVON TRUE POWER STAY CONCEALER
Podkład z tej serii podbił internet lotem błyskawicy. Dlatego jak tylko gdy tylko wyszedł korektor, stwierdziłam, że zobaczymy co w trawie piszczy. Po pierwsze trochę szkoda, że ten korektor ma tylko 3 ml, skończył się bardzo szybko. Co jest jego plusem? To, że zastyga i dobrze kryje. Utrzymuję się cały dzień, pod koniec dnia delikatnie włazi w załamania skóry, ale serio delikatnie. Szału nie zrobił, bo był ze mną bardzo krótko.
BELL BRONZE&CONTOUR POWDER
Bronzer z limitowanej kolekcji marki Bell, która została wypuszczona na jesień. Powiem Wam tak, nie zużyłam tego produktu, on się po prostu roztrzaskał, był tak miękki, że jak zaczęłam dotykać denka, to zaczął się kruszyć, aż się rozpadł. Był on w dość mocno ciepłym kolorze, w dodatku był mocno napigmentowany. Pachniał jabłkami z cynamonem. Powiem Wam, że lubiłam go, ale aktualnie mam inny ulubiony bronzer z Bell, też z limitowanej serii.
To już wszystkie moje śmieci. Miałyście coś z tych kosmetyków? A może wy zużyłyście coś fajnego ostatnio? Dajcie znać.
Komentarze
Prześlij komentarz