DAY WITH ME- ODDAŁAM KREW
Hej,
Dzisiaj relacja z wyjątkowego dla mnie dnia, bo zrobiłam z mojej listy rzeczy do zrobienia po osiemnastym roku życia. Jednak zacznijmy od początku.
Wstałam o 6:30, mimo że śmiało mogłam pospać dwie godziny dłużej. Wstałam i postanowiłam przeczytać książkę. Miałam odwyk od książek i kiedy zaczęłam "GIRL ONLINE". Łatwa. lekka i przyjemna. W dodatku porusza wiele tematów ważnych i trudnych. Pokazuje, że każdy z Nas potrzebuje akceptacji. Uświadamia Nas, że nie jesteśmy obojętni w internecie i czasem może się Nasza anonimowość wydać. Rozumiem bohaterkę doskonale, bo ja na początku działalności bloga pisałam anonimowo. Nie podpisywałam się tam imieniem i nazwiskiem. Wszystko zmieniło się, gdy zaczęłam chcieć tworzyć społeczność, a nie anonimowe wyznania.
Skończyłam pierwszą część tej historii i może dzisiaj zacznę kolejną część. Dajcie znać, co Wy aktualnie czytacie.
Przechodzimy do najważniejszego punktu dzisiejszego postu. Nie wiem, czy pamiętacie, ale w poście na temat moich planów na 2018 zamieściłam podpunkt "oddanie krwi", więc od początku roku zastanawiałam się kiedy by to zrobić. 21 marca, dzień wagarowicza sprzyja szalonym pomysłom. Jednak czemu by nie zmienić szalony pomysł w pomoc innym ludziom, a tylko przypadkiem nie iść do szkoły?
A więc udałam się z Pauliną oddać krew. Zauważyłam, że posty typu "DAY WITH ME" od początku mojego bloga są w większości z jej udziałem, a pierwszy był z okazji jej urodzin. Udałyśmy się więc do Rejonowego Centrum Krwiodawstwa w Bydgoszczy, które to znajduje się na ulicy Makwarta za szpitalem. Od początku czeka Was rejestracja, laboratorium, lekarz i punkt kulminacyjny czyli oddawanie krwi.
Co mnie zaskoczyło na każdym etapie przygotowań personel jest dla Was miły, co prawda ma się wrażenie, że oni recytują każde słowo, które wypowiadają w Waszą stronę. Po za tym ludzie, którzy oddają krew w centrum są zawsze pomocni. Jak wyglądałyśmy na zagubione to inni podpowiadali Nam co mamy po kolei robić. Samo oddawanie krwi było dla mnie momentem magicznym. Czułam, że moja krew właśnie robi coś pożytecznego, dobrego i może ratuje komuś życie. Uczucie? Wzruszenie, ekscytacja. Zrobiłam coś dobrego, coś co szerzy dobro, a dobro wraca. Zło też, karma paskudna jest.
Po samym oddaniu krwi czułam się uskrzydlona, było to niesamowite uczucie. Jak się czuję fizycznie? Jestem zmęczona, bardzo. Po za tym nie mam innych, bardziej drastycznych objawów, co jest dla mnie ważne, bo planuje to robić 4 razy w roku.
Z tego miejsca chciałabym zaprosić do oddawania krwi. Was to nie kosztuje nic. Nie robi się Wam krzywdy, nie musicie leżeć w szpitalu, siedzieć godzinami w poczekalni itp. Dostajecie za to pyszne czekolady, soczek i oczywiście, zwolnienie. Zyskujecie też pewność, że ratujecie komuś życie!
Dzisiaj relacja z wyjątkowego dla mnie dnia, bo zrobiłam z mojej listy rzeczy do zrobienia po osiemnastym roku życia. Jednak zacznijmy od początku.
Wstałam o 6:30, mimo że śmiało mogłam pospać dwie godziny dłużej. Wstałam i postanowiłam przeczytać książkę. Miałam odwyk od książek i kiedy zaczęłam "GIRL ONLINE". Łatwa. lekka i przyjemna. W dodatku porusza wiele tematów ważnych i trudnych. Pokazuje, że każdy z Nas potrzebuje akceptacji. Uświadamia Nas, że nie jesteśmy obojętni w internecie i czasem może się Nasza anonimowość wydać. Rozumiem bohaterkę doskonale, bo ja na początku działalności bloga pisałam anonimowo. Nie podpisywałam się tam imieniem i nazwiskiem. Wszystko zmieniło się, gdy zaczęłam chcieć tworzyć społeczność, a nie anonimowe wyznania.
Skończyłam pierwszą część tej historii i może dzisiaj zacznę kolejną część. Dajcie znać, co Wy aktualnie czytacie.
Przechodzimy do najważniejszego punktu dzisiejszego postu. Nie wiem, czy pamiętacie, ale w poście na temat moich planów na 2018 zamieściłam podpunkt "oddanie krwi", więc od początku roku zastanawiałam się kiedy by to zrobić. 21 marca, dzień wagarowicza sprzyja szalonym pomysłom. Jednak czemu by nie zmienić szalony pomysł w pomoc innym ludziom, a tylko przypadkiem nie iść do szkoły?
A więc udałam się z Pauliną oddać krew. Zauważyłam, że posty typu "DAY WITH ME" od początku mojego bloga są w większości z jej udziałem, a pierwszy był z okazji jej urodzin. Udałyśmy się więc do Rejonowego Centrum Krwiodawstwa w Bydgoszczy, które to znajduje się na ulicy Makwarta za szpitalem. Od początku czeka Was rejestracja, laboratorium, lekarz i punkt kulminacyjny czyli oddawanie krwi.
Co mnie zaskoczyło na każdym etapie przygotowań personel jest dla Was miły, co prawda ma się wrażenie, że oni recytują każde słowo, które wypowiadają w Waszą stronę. Po za tym ludzie, którzy oddają krew w centrum są zawsze pomocni. Jak wyglądałyśmy na zagubione to inni podpowiadali Nam co mamy po kolei robić. Samo oddawanie krwi było dla mnie momentem magicznym. Czułam, że moja krew właśnie robi coś pożytecznego, dobrego i może ratuje komuś życie. Uczucie? Wzruszenie, ekscytacja. Zrobiłam coś dobrego, coś co szerzy dobro, a dobro wraca. Zło też, karma paskudna jest.
Po samym oddaniu krwi czułam się uskrzydlona, było to niesamowite uczucie. Jak się czuję fizycznie? Jestem zmęczona, bardzo. Po za tym nie mam innych, bardziej drastycznych objawów, co jest dla mnie ważne, bo planuje to robić 4 razy w roku.
Z tego miejsca chciałabym zaprosić do oddawania krwi. Was to nie kosztuje nic. Nie robi się Wam krzywdy, nie musicie leżeć w szpitalu, siedzieć godzinami w poczekalni itp. Dostajecie za to pyszne czekolady, soczek i oczywiście, zwolnienie. Zyskujecie też pewność, że ratujecie komuś życie!
Potem byłyśmy w Maku z Pauliną, tradycyjnie, pokręciłyśmy się po centrum handlowym. I wróciłam do domu.
Kochane chciałam Wam tylko powiedzieć dzisiaj o tym, że warto pomagać. I jak już jestem w pomocnym nastroju to jest sprawa numer 2. Zuzia, do której chodzę jako wolontariuszka potrzebuje pieniędzy na przeszczep komórek macierzystych za granicą. Jest to dla niej szansa na w miarę samodzielne życie. Została mniej niż połowa. Jeśli potrzebujecie pomóc komuś, spożytkować pieniądze i dobrą energię to proszę.
Ja czasem podchodzę do takich akcji z przymrużeniem oczu, ale tu wiem, że to wszystko co pisze na stronie zrzutek jest prawdą i podpisuje się sobą pod tym.
Dziękuję Wam z góry za wszystko!
Szerzmy dobro!
TRZYMAJCIE SIĘ CIEPŁO,
XOXO.
Komentarze
Prześlij komentarz