Hej,
Dawno nie recenzowałam dla Was tuszu. Naprawdę. Lata temu to było normalne, ja wtedy nie nosiłam makijaży oka zbytnio, a pomalowane rzęsy grały główną rolę. Jednak pomyślałam, że jest o tym tuszu głośno to i ja się gdzieś tam ustosunkuję do tego.
Moje rzęsy są mega liche naturalnie. Nie są ani specjalnie długie, ani naprawdę gęste, ani jakieś specjalne. Ja też nie liczę na cud. Nie potrzebuję tuszu, który zrobi mi efekt sztucznych rzęs, bo nie oczekuję tego efektu. Wiecie, noszę mocne makijaże zawsze bez sztucznych rzęs, da się i według mnie efekt jest zawsze satysfakcjonujący.
Z tuszami marki Avon nie mam zbytnio dobrych relacji. Nie mówię, że były złe, ale nie robiły efektów wow. Więc raczej nie planowałam nowych zakupów tuszy, jednak jak zobaczyłam w nowościach tusz to postanowiłam spróbować. Potem nagle zrobił się mega szum odnośnie tego tuszu i powstały pytania, "Czy jest to najlepszy tusz na świecie?".
10 ml tuszu w obecnym katalogu kosztuje ok. 22 zł. Ma silikonowe, krótkie włosie, z ząbkami w formie rozgwiazdy na końcu szczoteczki. Szczoteczka jest dość spora. Producent obiecuje pogrubienie, wydłużenie, rozdzielenie, uniesienie i głęboki kolor. Wielozadaniowa szczoteczka z włoskami o różnej długości pozwala na aplikację do samej linii rzęs.
Opakowanie jest nawet całkiem ładne. Ten plastik jest dość konkretny.
Rzęsy są faktycznie uniesione, rozdzielone ale i podkreślone. Ten efekt jest taki w punkt. Nie są do rozdzielone rzęsy tak aż patykowato, ale nie są też oklejone i nie ma się pięciu rzęs na krzyż. Uważam, że jest to naprawdę widoczny efekt, aby w miarę normalnie funkcjonować. Nie jest to dla mnie efekt najlepszego tuszu na świecie. Jest to dla mnie dobry, nawet świetny tusz patrząc na to, co napisałam Wam wyżej.
Uwielbiam szczoteczki silikonowe. Nie potrafię polować oczu szczoteczką z włosiem naturalnym. Dodatkowo włosie na końcu szczoteczki wspomaga malowanie i dolnych rzęs i rzęsy w wewnętrznym kąciku.
Po za tym tusz naprawdę dobrze komponuje się z różnymi makijażami oka. Jest na tyle widoczny, że dobrze komponuje się na zdjęciach, zbliżeniach. Naprawdę bardzo dobrze się wpisuje w moje preferencję.
Czy jest to najlepszy, genialny tusz i na świecie takiego drugiego nie ma? Nie. Jest to po prostu dobry tusz. Taki po prostu dobry.
Uległyście szałowi Maxineczki i kupiłyście tusz z Avonu?
Trzymajcie się ciepło,
XOXO.
Dawno nie recenzowałam dla Was tuszu. Naprawdę. Lata temu to było normalne, ja wtedy nie nosiłam makijaży oka zbytnio, a pomalowane rzęsy grały główną rolę. Jednak pomyślałam, że jest o tym tuszu głośno to i ja się gdzieś tam ustosunkuję do tego.
Moje rzęsy są mega liche naturalnie. Nie są ani specjalnie długie, ani naprawdę gęste, ani jakieś specjalne. Ja też nie liczę na cud. Nie potrzebuję tuszu, który zrobi mi efekt sztucznych rzęs, bo nie oczekuję tego efektu. Wiecie, noszę mocne makijaże zawsze bez sztucznych rzęs, da się i według mnie efekt jest zawsze satysfakcjonujący.
Z tuszami marki Avon nie mam zbytnio dobrych relacji. Nie mówię, że były złe, ale nie robiły efektów wow. Więc raczej nie planowałam nowych zakupów tuszy, jednak jak zobaczyłam w nowościach tusz to postanowiłam spróbować. Potem nagle zrobił się mega szum odnośnie tego tuszu i powstały pytania, "Czy jest to najlepszy tusz na świecie?".
DANE TECHNICZNE:
10 ml tuszu w obecnym katalogu kosztuje ok. 22 zł. Ma silikonowe, krótkie włosie, z ząbkami w formie rozgwiazdy na końcu szczoteczki. Szczoteczka jest dość spora. Producent obiecuje pogrubienie, wydłużenie, rozdzielenie, uniesienie i głęboki kolor. Wielozadaniowa szczoteczka z włoskami o różnej długości pozwala na aplikację do samej linii rzęs.
Opakowanie jest nawet całkiem ładne. Ten plastik jest dość konkretny.
EFEKT NA RZĘSACH:
Rzęsy są faktycznie uniesione, rozdzielone ale i podkreślone. Ten efekt jest taki w punkt. Nie są do rozdzielone rzęsy tak aż patykowato, ale nie są też oklejone i nie ma się pięciu rzęs na krzyż. Uważam, że jest to naprawdę widoczny efekt, aby w miarę normalnie funkcjonować. Nie jest to dla mnie efekt najlepszego tuszu na świecie. Jest to dla mnie dobry, nawet świetny tusz patrząc na to, co napisałam Wam wyżej.
Uwielbiam szczoteczki silikonowe. Nie potrafię polować oczu szczoteczką z włosiem naturalnym. Dodatkowo włosie na końcu szczoteczki wspomaga malowanie i dolnych rzęs i rzęsy w wewnętrznym kąciku.
Po za tym tusz naprawdę dobrze komponuje się z różnymi makijażami oka. Jest na tyle widoczny, że dobrze komponuje się na zdjęciach, zbliżeniach. Naprawdę bardzo dobrze się wpisuje w moje preferencję.
Czy jest to najlepszy, genialny tusz i na świecie takiego drugiego nie ma? Nie. Jest to po prostu dobry tusz. Taki po prostu dobry.
Uległyście szałowi Maxineczki i kupiłyście tusz z Avonu?
Trzymajcie się ciepło,
XOXO.
Brak komentarzy