Strony

Mam ogromną przyjemność zabrać Was dziś ze sobą na całodniową sesję tatuażu. Wybrałam się na mój jedenasty tatuaż do studia Bodyfikacje w Toruniu — pierwszy raz do @roza.pilarska — i chętnie opowiem Wam, jak było oraz jak przygotować się na tak długą sesję.















Zacznijmy od tego, że mam już sporo tatuaży, niektóre całkiem duże. Pierwszy zrobiłam w 2021 roku i od tamtej pory po prostu się uzależniłam. Mam wytatuowane plecy, uda, ręce i obojczyki. Dzięki doświadczeniu mogę podzielić się z Wami wskazówkami, jak dbać o tatuaż, żeby przetrwał lata, oraz jak wygląda proces gojenia.






Najważniejsza sprawa to wybór dobrego studia i, przede wszystkim, dobrego tatuażysty. U Róży byłam co prawda pierwszy raz, ale studio Bodyfikacje polecam Wam z całego serca — szczególnie @miekkosci. Mela jest cudowną osobą i autorką trzech moich tatuaży. Na projekt Róży zdecydowałam się dlatego, że tworzy fantastyczne tatuaże botaniczne, w pełni współgrające z moją wizją wyrażania siebie. Kiedy zobaczyłam u niej promocję, od razu stwierdziłam, że naparstnica w jej wykonaniu będzie czymś magicznym. Tak więc umówiłyśmy się na sesję. Muszę Wam powiedzieć, że Bodyfikacje to świetne miejsce, w którym pracują profesjonaliści — człowiek czuje się tam bezpiecznie i zaopiekowany.






Każdy tatuaż zaczyna się od odpowiedniego przygotowania. Przed zabiegiem nie opalamy się, nie podrażniamy skóry, a jeśli boicie się, że źle ogolicie miejsce, możecie zostawić to specjaliście. Sesja całodniowa to duże obciążenie dla organizmu, więc warto zabrać ze sobą wodę, jedzenie i coś słodkiego. Pamiętajcie też, żeby porządnie się wyspać i nawodnić dzień wcześniej. W studiu pojawiamy się punktualnie i najczęściej wypełniamy zgodę oraz ankietę medyczną — to ważny element, który zapewnia bezpieczeństwo Wam i tatuatorowi.

Następnie zwykle czekamy, aż tatuażysta dopracuje wzór i przygotuje stanowisko. To trwa, więc warto uzbroić się w cierpliwość. Później przychodzi czas na akceptację projektu i odbicie kalki. Zgłaszajcie wszystko, co Wam nie pasuje — później trudno będzie coś zmienić. Kalkę można odbijać wiele razy i dopasować idealnie do kształtu ciała.









W końcu przychodzi moment na gwóźdź programu — tatuowanie. Jeśli nigdy tego nie robiliście, powiem tak: to nie jest ból nie do wytrzymania. Ważne, żeby znaleźć wygodną pozycję. Pamiętajcie też, że tatuator również musi mieć stabilne podparcie, ale wszystko da się dogadać. Przy długich sesjach warto zaplanować przerwę na obiad. Z czasem skóra puchnie i czerwienieje, więc ból może się nasilać — to normalne.

W dobrej atmosferze czas mija szybko, a ból jest naprawdę znośny. Lubię rozmawiać z nowymi osobami, więc i tym razem znalazły się tematy do pogadania, dzięki czemu sesja nie dłużyła się ani trochę. W przerwie zjadłam coś słodkiego i napiłam się wody. Tatuaż, który planuję, wymaga więcej niż jednej sesji, więc tym razem zrobiłyśmy tylko kontur i najważniejsze elementy. Efekt końcowy pokażę Wam przy kolejnych wizytach.

Gotowy tatuaż jest zazwyczaj fotografowany i zabezpieczany folią. Po jej założeniu trzymamy się zaleceń dotyczących czasu noszenia i pielęgnacji. Mam swoje sprawdzone metody dbania o tatuaże, ale pamiętajcie — najważniejsze są instrukcje osoby, która Was tatuuje. Swoją folię pewnie zdejmę za dobę lub dwie, zależnie od jej stanu jutro.

Na kolejną sesję będziemy umawiać się pod koniec stycznia albo na początku lutego. Dla mnie to jedna z najpiękniejszych dziar, jakie mam, i już nie mogę się doczekać, aż będzie skończona.

Dajcie znać, czy macie jakieś tatuaże i czy planujecie kolejne.

Trzymajcie się ciepło,
xoxo.


Brak komentarzy