Cześć,
Przychodzę do Was dzisiaj z tematem bardzo na czasie i mocno trendowym, ale przedstawię go Wam na swój sposób i powiem, jakie zmiany zaszły we mnie i co je spowodowało. Zacznijmy od tego, że samo sformułowanie „glow up” jest użyte przeze mnie celowo. Fraza stała się ostatnio popularna, przywędrowała do nas z USA i za sprawą TikToka stała się czymś, do czego gdzieś tam dążymy. Same stwierdzenie powinno to oznaczać, chociaż mam wrażenie, że dotyczy to głównie fizycznej aparycji. Wiele twórców mówi o tym, żeby dbać o swoją pielęgnację, pić wodę, nie jeść słodyczy i generalnie dbać o siebie. Chciałabym jednak pokazać Wam szerszą perspektywę zmiany swojego życia i to, jak wygląda to u mnie.
Parę miesięcy temu znalazłam się w takim momencie, że nie wiedziałam, co dalej. Było mi źle samej ze sobą. Właściwie niewiele rzeczy sprawiało mi radość. Wszystkie próby radzenia sobie z tym stanem spełzły na niczym i nie było wielu efektów tych działań. Wtedy jedna z bliskich mi osób powiedziała, że psychodietetyk, z którego kiedyś korzystała, zaczęła przyjmować online. Na początku było to dla mnie za dużo, przez jakiś czas wahałam się z decyzją, czy umówić się na konsultację. Jednak postanowiłam spróbować. Sam fakt zapisania się na tę rozmowę nie zmienił mojego życia. Powiedziałabym nawet, że niewiele zmieniało się przez tygodnie. Rozmowy o mojej najtrudniejszej relacji w życiu - zaraz po pieniądzach - czyli o jedzeniu, nie były proste. Samo przyznanie się, że ma się z tym problem, bywa upokarzające.
Jednak miesiące mijały, ja robiłam różne zadania zlecone mi przez panią dietetyk i poczułam, że przyszedł moment, kiedy byłam gotowa, żeby te zadania przekuć w realne działanie. Ten wpis nie jest o ilości kilogramów, jakie schudłam do tej pory. Nie jest o samym procesie odchudzania, chociaż to on wszystko zapoczątkował. Wydawać by się mogło, że jestem obyta z tym, jak wyglądam i jak wygląda moje życie, ale nigdy tak naprawdę nie próbowałam go zmienić - i kiedy zaczęłam żyć inaczej, wszystko stało się inne. Oto moje rady, jak można zapoczątkować zmianę w sobie.
NIE MA ZMIAN BEZ ZMIAN
Mimo że tę konkretną frazę znam od lat, to tak naprawdę jej znaczenie zrozumiałam dopiero niedawno. Nie da się żyć tak samo i oczekiwać innych efektów. Co mam na myśli? Chcemy mieć np. oszczędności, bo pragniemy wybudować nasz wymarzony dom. Jednak nasz styl życia nie uwzględnia wolnych środków. Żyjemy od wypłaty do wypłaty, w sumie nie wiemy, ile pieniędzy wydajemy na różne rzeczy. Kasa jest albo jej nie ma. Żyjąc w taki sposób, nie będziemy w stanie zrealizować naszego celu. Musimy nauczyć się kontrolować wydatki, dowiedzieć się, gdzie można poszukać dodatkowych środków. Ten przykład pokazuje, że chcąc zmian, muszą się one pojawić w naszej codzienności. Nie muszą to być wielkie rzeczy - mogą to być małe, codzienne zmiany, które w efekcie będą miały ogromne znaczenie.
NIE WSZYSTKO MUSI BYĆ NA 100%
Jestem z tych ludzi, którzy perfekcjonizm mają zakodowany w żyłach. Właściwie mogę powiedzieć, że jest on wryty w moją głowę. Dotychczas, jeśli wiedziałam, że coś nie będzie wyglądać doskonale A- tak jak w mojej głowie, to nie ma to sensu i ja tego nie chcę. Otrzeźwiająca w tym temacie była pierwsza jazda autem po wielu latach. Jak mogę być idealnym kierowcą, skoro nie jeżdżę autem? Nie da się być w czymś najlepszym, jeśli się tego nie robi. Z innej strony — czasem wystarczy 60% wykonanego planu, żeby zobaczyć efekt. Może trzeba będzie na niego poczekać dłużej, ale kiedy nie będziemy codziennie cisnąć siebie o wszystko, istnieje większa szansa, że rezultat będzie długotrwały. Jeśli w naszym planie założymy, że nie zawsze będą świetne warunki — czasem będziemy chorzy, zmęczeni, a innym razem zbyt smutni, żeby coś robić — to przestajemy nakładać na siebie presję, bo zakładamy, że życie idzie dalej, a my jesteśmy normalnymi ludźmi.
UFAJ INTUICJI, ALE UPEWNIJ SIĘ, ŻE NIE JEST PRZECIWKO TOBIE
Uważam, że częścią każdej zmiany jest nauczenie się słuchać swojego organizmu, ale pamiętajmy, że dla naszych układów nowe rzeczy nie są komfortowe. Wszystko, co jest dla nas nowością, organizm będzie traktował jak coś zbędnego. Dlaczego? Bo wymaga to energii, a my biologicznie jesteśmy zaprogramowani do jej oszczędzania. Moja „intuicja” jakiś czas temu powiedziałaby mi, że jedzenie emocjonalne jest przecież okej, że batonik pięć razy dziennie też w sumie jest dobry. Przecież każdy tak je i żyje. Jeśli nasza wyuczona reakcja jest szkodliwa, to głowa właśnie to będzie nam podpowiadać. Dlatego warto na początku zmian podchodzić z dystansem do sygnałów z ciała. W późniejszym czasie dobrze jest uczyć się tych reakcji i wiedzieć, co i kiedy nam podpowiada — np. gdy czujemy się przy kimś źle i nasze ciało reaguje większym zmęczeniem.
ZOSTAW LUDZI, JEŚLI NIE SĄ GOTOWI NA ZMIANY Z TOBĄ
Podczas procesu zmian okazuje się czasem, że nasi znajomi czy partnerzy odchodzą. Stajemy się dla nich obcymi osobami. Nic dziwnego. Wyobraź sobie, że masz koleżankę, z którą imprezujesz i pijesz alkohol, a pragniesz zacząć żyć zdrowo i w abstynencji. W takim wypadku normalne jest, że koleżance Twoja zmiana nie będzie odpowiadać. Ważne jest, by podjąć dobrą decyzję — czy taka osoba powinna być w naszym życiu i namawiać nas do tego, czego nie chcemy robić, czy może lepiej odpuścić. Nie ma nic złego w tym, że nasze drogi z kimś się rozejdą. Grunt to wiara w swoje przekonania. Być może po zmianach znajdziemy znajomych, partnera czy nawet małżonka, który będzie do nas bardziej pasować i zaakceptuje nasze zmiany. To trudne do przełknięcia na początku, ale warto to przemyśleć. Nasze otoczenie ma wpływ na nasze życiowe decyzje. Warto rozejrzeć się wokół i zdać sobie z tego sprawę.
ZADAJ SOBIE PYTANIE, CZY TA DECYZJA ODDALA CZY PRZYBLIŻA CIĘ DO CELU
Podczas rozmów z psychodietetykiem kluczową kwestią było pytanie, czy dana decyzja jedzeniowa przybliża mnie do moich upragnionych celów, czy mnie od nich oddala. Do jedzenia wiadomo — trzeba podchodzić zdroworozsądkowo, ale chodzi tu bardziej o moment refleksji. Zapytania siebie, jak to naprawdę jest. Czy bliżej mi do celu kontroli nad jedzeniem, jeśli poddam się chwili, czy może jeśli wyjdę na spacer, poczytam książkę albo pokoloruję? Kluczowe jest zdanie sobie sprawy, że to w nas jest sprawczość i możemy ją wykorzystać tak, jak chcemy.
Myślę, że to post o zmianach życiowych trochę inny, niż się spodziewaliście. Te porady można dostosować do siebie i zastosować do każdej zmiany, jaka będzie Wam towarzyszyć w życiu.
A Wy, jaką radę byście dodali?
Trzymajcie się ciepło,
xoxo.
Brak komentarzy