Odliczanie do świąt: 19 i 18! Nauka w klasie maturalnej i Mikołajki.

Hej,


Postanowiłam do Was dzisiaj pogadać o klasie maturalnej i moim nastawieniu do nauki w tym roku i o moich sposobach na lepszy nastrój.  Nie zostaje mi nic jak zaprosić Was do dalszego czytania!

Klasa maturalna to wielka, jedna depresja. Nie oszukujmy się, nie będę Wam kłamać. Natłok nauki, brak czasu, krótki rok szkolny, ambicje na poziomie 100000, a zapału brak. Ja marzę o swoich studiach od dwóch lat. Nie widzę się w żadnym innym miejscu na Ziemi, dlatego ten rok jest dla mnie wielokrotnie bardziej stresujący niż cokolwiek innego. 

Ja dałam sobie za priorytet przedmioty maturalne: matematykę i biologię. Do innych nie przykładam zbytniej uwagi, bo wiem, a raczej liczę na to, że sobie poradzę. Z matmy leżę i kwiczę, czarna magia, a w dodatku jestem na rozszerzeniu (gdzie popełniłam błąd?), a biologia jest moim konikiem.

Uczę się jej regularnie od wielu lat już, wiąże z nią największą część mojej przyszłości. Jednak nie oszukujmy się, nie chce mi się czasem, a ostatnio przeżywałam pierwszą w życiu handrę, bo zmieniła się pora roku. W życiu niczego takiego nie miałam i naprawdę nie sądziłam, że w tym roku mnie aż tak dopadnie. Powoli zbieram się aby to ogarnąć i czuję, że to wszystko wraca na dobre, albo lepsze tory.

Plan nauki jest dla mnie bardzo ważny. Lubię rozpisać sobie i widzieć co kiedy mam zrobić i w jakiej kolejności. Oczywiście plan mój zakłada dużo snu i dużo picia wody. Ja bez picia wody nie funkcjonuje,  mam od odwodnienia migreny i wtedy nie mogę się uczyć, ani nic zrobić.


W dodatku jedzenie dużej ilości warzyw i owoców poprawia samopoczucie, bo podnosimy sobie poziom bardzo ważnych witamin, poprawiamy odporność, mówi to Wam pani Ala, przyszły biolog, jedzcie marcheweczki.



Dużo snu, dobry plan i jest do przeżycia. Dobra może próbuję sobie sama wmówić, ale no cóż. :D



MIKOŁAJKI!


Lubię mikołajki, to taki przedsmak świąt. U mnie w domu prezenty na mikołajki to jakieś drobiazgi, ale mnie one bardzo, bardzo cieszą. Dzisiaj, np. jadłam najlepszą babeczkę ever, obok mojej szkoły jest cukiernio-piekarnia i były tam czekoladowe babeczki z tofi w środku i były pyszne.

W dodatku moja koleżanka z klasy postanowiła Nasz dzień umilić najlepszymi pierniczkami na świecie, a przepis od niej na te cudowności od gimnazjum mam w domu, a więc może w tym roku zrobię, kto wie.

Spędziłam całe popołudnie z moim przyjacielem Mateuszem. Widujemy się każdego dnia w szkole, ale czasem wypada po prostu spędzić czas po za tymi szarymi murami. Mati ma psa, jedyne zwierzę na świecie, które cieszy się na mój widok, jakbym była jedynym możliwym powodem do szczęścia, więc ja i Klusia (Kajtuś) pospędzaliśmy razem te ciemne, popołudniowe godziny.

Wróciłam do domu i czekała na mnie ogromna niespodzianka od rodziców. Dostałam kubek w mikołaja i pluszową poszewkę na podusię. Malusia rzecz, a cieszy bardziej niż tysiąc słów i super wielkich prezentów, a moi rodzice wiedzieli, jak bardzo potrzebuję świątecznego kubeczka. Mam nadzieję, że babcia mnie z domu nie wyrzuci z moją ilością kubków.

A więc to już koniec rozważania na temat dzisiejszego i wczorajszego dnia. Jeszcze piątek i weekend.  Ja się odmeldowuje i lecę spać. Także miłego wieczoru Kochani i Miłych Mikołajek!



Trzymajcie się,


XOXO.