Hej,
Jako naczelna testująca kolorowe cienie do powiek w swojej okolicy mam dla Was kolejną nowość. Była sobie promocja w Rossmannie -55% na kolorówkę i postanowiłam kupić nową paletę cieni. Padło na markę Lovely i paletę "Call Me Crazy". Rzadko spotykamy mocno kolorową paletkę w jednej z najtańszych szaf w drogerii, ogólnie idziemy w coraz lepszym kierunku jeśli chodzi o paletki cieni.
DANE TECHNICZNE
Paletę kupicie oczywiście w Rossmannie (klik) za cenę 31,99 zł za 16 cieni. Paleta zamknięta jest w mega tandetnym, plastikowym opakowaniu. Wiecie o co mi chodzi? To jest ten tani plastik. Jeśli chodzi o kolorystykę palety to jest ona podzielona na tą część mega szaloną i kolorową i tą neutralną, bardziej dzienną. Mamy tu 5 perłowych cieni i 11 matowych. Ciekawostką jest to, że paleta jest "made in prc", a Lovely/ Wibo to marka Polska. Szkoda, że produkują palety w Chinach. Co mi się podoba to, to że w tej palecie nie ma zbędnego miejsca na nazwę cieni, pacynkę. Nie ma tu też lusterka .
KOLORYSTYKA
Mimo, że mamy tu taką mieszankę różnych kolorów i w sumie nie ma motywu przewodniego, to podoba mi się zestawienie 8 cieni o szalonych kolorach, a 8 dziennych cieni.
KOLORY DZIENNE
Zaczęłam testy tej palety od łatwiejszej część, czyli tej neutralnej. W niej mamy 4 cienie matowe i 4 cienie błyszczące . Te maty są naprawdę przyjemne w pracy. Są średnio napigmentowane, wiecie tak, że nie zrobicie sobie krzywdy, ale nie jest to nikła pigmentacja. Są to raczej ciepłe odcienie, chodź nie są to typowe brązy, które spotykamy mega często. Łatwo te cienie rozetrzeć. Nie było problemu, żeby uzyskać tzw "chmurkę". To było takie mega pozytywne, pierwsze wrażenie. Co do cieni błyszczących to taka mega tania perła, taka no naprawdę słaba. Wolałabym, żeby zamiast tych cieni były po prostu matowe, inne cienie. Najgorszą częścią tej palety jest biały, perłowy cień, który wygląda jak cień z mojej pierwszej paletki, którą kupiła mi ciocia na święta, jakieś 10 lat temu. Taka, chamska, czysta perła.
KOLORY SZALONE
Zaczniemy od słabego punktu, czyli błyszczącego chabrowego. Ja ogólnie mam złe wspomnienia z takimi błyszczącymi cieniami, w takim odcieniu, bo mam je w paru paletach i one są takie nie dobrze zmielone i grudkują się. Jednak przejdźmy do matowych cieni. Zaskoczeniem był cień limonkowy, który mimo, że się sypie to na oku wygląda przepięknie. Tak samo fioletowo- różowe cienie. Co do cienia zielonego to nie jest mój klimat. Zielenie wyglądają na mnie dość dziwnie, zwłaszcza ciemniejsze i chłodniejsze jak to jest w tej paletce. Pomarańczowo-czerwone cienie także są na mega wysokim poziomie.
Pewnie interesuje Was to, czy te fiolety w tej palecie są dobrej jakości. Tak, są. Ale one są w takich "nietrudnych" odcieniach. Są raczej ciepłe, neutralne ewentualnie więc pracuje się z nimi bardzo dobrze.
PODSUMOWUJĄC
Uważam, że jest to ciekawy gagtek w drogerii z jakim mamy ostatnio do czynienia. Wiadomo, ma słabe punkty, takie jak cienie błyszczące, ale jednak uważam, że za 30 zł, jest to dobra paletka na start. Macie tu trochę cieni neutralnych, trochę cieni kolorowych. Dodatkowo jak dorwiecie ją na promce to jest jeszcze bardziej kusząca. Polecam tą paletkę. Uważam, że jest to dobra propozycja z drogerii.
A Wy znacie jakieś ciekawe paletki z drogerii?
Trzymajcie się ciepło,
XOXO.
Brak komentarzy