Strony

 

Jeśli śledzicie mnie na instagramie, zarówno tym nowym, jak i tym skradzionym, to pewnie wiecie, że ponad roku temu adoptowaliśmy dwa wspaniałe gryzonie. Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić tym jak przebiegł proces adopcji i zawrzeć w poście wszystko co musicie wiedzieć decydując się na Szynszyle.







Wszystko zaczęło się od pragnienia posiada zwierząt. Długo chodziła za nami decyzja powiększenia rodziny, o pluszowe stworzenia. Oczywiście w idealnym świecie zdecydowalibyśmy się na psa, jednak w przypadku mojej i mojego męża pracy niestety tak wymagające zwierzę nie wchodzi w grę. Pewnego październikowego popołudnia przeglądałam  w pracy różne fundacje oferujące adopcję gryzoni i znalazłam to jedyne. 


Stowarzyszenie Miłośników Szynszyli Małej to miejsce tworzone przez pasjonatów, ludzi kochających zwierzęta. Byliśmy gotowi pojechać nawet na drugi koniec kraju, żeby móc adoptować zwierzaki. Los jednak chciał tak, że okazało się, że do adopcji są dwa samce, z ulicy obok. Co, więcej mieszkałam na drugim roku studiów w tym samym bloku.  




Oczywiście w przypadku adopcji jest proces, ankieta i decyzja czy nadajemy się na właścicieli jakiś zwierząt. Od momentu decyzji, że bierzemy szynszyle, do momentu pojawienia się ich w Naszym domu minęło pięć dni. 



Chłopcy, jak wołamy na nich pieszczotliwie, to dwóch samców w wieku około ośmiu lat. Zmieniliśmy im imiona, więc od roku dumnie nazywają się: Szyszek i Korek. Uroczo, prawda?







Zacznijmy od wyprawki i tego co jest niezbędne szynszylom do życia:


1. Klatka


Tutaj nie ma o czym mówić. Minimalne wymiary to 60 cm długości, 40 cm szerokości i 75 cm wysokości. To dość sporej ilości nowy "mebel" w domu. My kupiliśmy swoją w zoologicznym za około 300 zł. Miejsce do życia powinno być bezpieczne, z naturalnego drewna, z półeczkami. 





2. Domek do chowania się.


My mamy aż dwa, dlatego że Nasze stado ma różne nastroje i nie zawsze chcą spędzać czas razem. Osobiście polecam stronę Kraina Tuptusia. Oba domki mamy z tej strony. Są piękne wizualnie i dodatkowo bardzo wygodne dla naszych pociech. Dodatkowym plusem tych produktów jest to, że są na tyle sztywne, że czasem chłopcy używają ich jako kolejnej półki.






3. Kuweta

My kuwetę mamy z poprzedniego domu, chociaż powoli myślę o wymianie. Nasze szynszyle są nauczone korzystać z niej. Oczywiście, zważając na fakt, że to dwa niewykastrowane samce, zdarza się posikiwanie w innych miejscach, ale raczej jest to rzadkie. Do kuwety potrzebne są oczywiście trociny, najlepiej odpylone i nie zapachowe.



4. Jedzenie- czyli zioła i ewentualna karma


Czas na najdłuższy akapit i zarazem najważniejszy. Zbilansowana dieta zwierzaka wpływa na jego długie i zdrowe życie. Są różne szkoły karmienia szynszyli, można je karmić albo z dodatkiem karmy, albo i bez niego. U Nas różnie bywa. Zioła kupuje głównie z dwóch firm:  NIEBYLE BADYLE i HERBAL FACTORY. Kupuje generalnie też inne mieszanki ziołowe, jednak zawsze sprawdzam skład. Nie może tam być ani owoców, ani warzyw i w naszym przypadku, żadnego groszku, bo Korek ma alergię pokarmową. Zdarza się, że kupujemy karmę, zwykle jak wyjeżdżamy i ktoś inny opiekuje się futrzakami. Wybieramy wtedy karmę marki Versele Laga. Oprócz typowych mieszanek ziołowych i karmy, dieta tych gryzoni opiera się głównie na sianie. Nasze niejadki jedzą tylko siano tymonkowe. Dodatkowo kupujemy im dla urozmaicenia przekąski: gałązki, korzeń cykorii, kwiat nagietka etc. Są różne miejsca gdzie polecam kupować jedzenie: szynszylowe.pl, zooplus.pl, ale zwykle najtaniej wychodzi na allegro.






5. Weterynarz


To jest największa część wydatków na gryzonie, dlatego że weterynarz, który się nimi opiekuje musi być od tzw. zwierząt egzotycznych. My mieliśmy naprawdę sporo przypadków, w których byliśmy u weterynarza, bo Korek uległ wypadkowi. Polecę Wam najlepszą moim zdaniem klinikę w Toruniu, gdzie zajmują się gryzoniami- Provet. Polecam szczególnie dwóch weterynarzy- lek. wet Pawła Sucheckiego i lek. wet  Anitę Dąbrowską.  To są wspaniali profesjonaliści, naprawdę. Uważam, że przed podjęciem decyzji o zwierzaku, trzeba sprawdzić, gdzie jechać z nim do weterynarza w nagłym przypadku. To i zaplecze finansowe, trzeba bezwzględnie zaplanować przed pojawieniem się futrzaków w domu.




To był wspaniały rok i nie zamieniłabym go na nic innego. Kocham to, że mogliśmy dać im dom. Wniosły do Naszego życia wiele radości i uciechy. Życzę Nam jeszcze wielu lat w zdrowiu i radości. 
Łapcie zdjęcia :)


















Trzymajcie się ciepło,

xoxo.



Brak komentarzy