Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja po czasie. Pokaż wszystkie posty

maja 28, 2021

PROJEKT DENKO PIELĘGNACYJNE #1

Cześć,

Postanowiłam wrócić do projektów denko i numerować je już od początku. Dzisiaj rozprawimy się z kosmetykami, które stoją w moim pokoju studenckim. Możemy je zakwalifikować do zużyć wielomiesięcznych, więc nie przedłużajmy-zaczynajmy.

L'biotica Ecalt Peeling Kwasy AHA

Kupiłam ten produkt pod wpływem chwili, myślałam, że będzie to zamiennik produktów The Ordinary. Nie był to super produkt. Miał drobinki, co ja nie za bardzo lubię w peelingach. Miałam odczucie jakbym rozprowadzała piasek po twarzy. Efekty też nie były jakieś spekatualrne. W kategorii peeling do twarzy nadal króluje produkt enzymatyczny marki Tołpa.

REN EVERCALM ULTRA COMFORTING RESCUE MASK

Kosmetyki marki Ren wydają mi się być drogie, dobrze działające i mało wydajne. Naprawdę bym chciała przetestować je porządnie i dać wam szczerą opinie. Ta maska była naprawdę kojąca i zapowiadała się jako dobry kosmetyk na zimę/jesień, ale używałam jej może 4 razy. Wydaje mi się, że to właśnie przez pompkę airless, która pozwala do cna zużyć kosmetyk, ale przy okazji używa się go szybciej niż w przypadku innych kosmetyków.

MIYA MYBEAUTY ESSENCE COCO BEAUTYJUICE

Markę Miya lubię, chociaż są kosmetyki w tej marce wielce przeciętne. Jednak czasem zdarzają się kosmetyki, które są moimi wielkimi ulubieńcami, np olejek do demakijażu. Natomiast jeśli chodzi o tonik kokosowy tej marki, jest on wielce przeciętny. Dobrze nawilżał, miał atomizer, który rozpylał cudowną mgiełkę, ale nie robił cudów. Ot, zwykły dobry tonik, o wspaniałym zapachu!

EVELINE ANTYBAKTERYJNY PUNKTOWY ŻEL DO ZADAŃ SPECJALNYCH.

Jeśli macie niewielkie niedoskonałości, albo np problem z wyciskaniem i potrzebujecie cześć antybakteryjnego na tą niedoskonałość, to będzie to kosmetyk dla Was. Jeśli natomiast macie większe problemy, podskórne gule to jest to produkt zbyt słaby. Już wolę specyfiki z apteki, które są tańsze i dostępne w każdej aptece.

DR.TUNA OLEJEK Z DRZEWA HERBACIANEGO

To jest zdecydowanie lepszy kosmetyk do zapobiegania i gojenia się niedoskonałości. Olejek herbaciany to specyfik o dość mocnym działaniu wysuszającym i intensywnym zapachu. Możecie go używać na wiele różnych sposób. Właśnie jako doraźny produkt do zwalczania niedoskonałości. Możecie dodać go do szamponu, jeśli macie bardzo przetłuszczającą się skórę. Także można go dodać parę kropel do wanny, czy pod prysznic, aby olejek pomógł na zasadzie aromaterapii.

YOPE JAŚMIN MYDŁO DO RĄK DLA DZIECI

Cudowny kosmetyk, ma piękne opakowanie, ładny delikatny zapach i naturalny skład. Naturalny skład w mydle do rąk sprawia, że ręce mimo wielokrotnego używania, nie przesusza rąk. Jak dla mnie super kosmetyk.

ALLVERNUM CHERRY BLOOSOM&MUSK

Jest to perfumowany balsam do ciała, do którego przypisane są perfumy marki Allvernum. Perfum nie miałam, więc nie powiem Wam o nich nic. Jednak balsam należy do tych lekkich, ładnie pachnących. Idealnych na lato, jeśli nie macie problemów z przesuszoną skórą i nie potrzebujecie mocnego nawilżenia. Chociaż ja tez używałam go, w bardzo upalne dni.

ISANA ODŹYWKA MAGNOLIA I LOTOS

Odżywka marki Isana, która ma dobry skład, zgodny z równowaga PEH. Ona właśnie łączy wszystkie składniki tej równowagi, co klasyfikuje ją jako odżywkę PEH. Chociaż moje włosy bardziej traktują tą odżywkę jako nadmiar protein. Tak ją właśnie traktowałam, jako dawkę protein. Ogólnie te odżywki marki Isana są świetne. Dlatego ja polecam.

ISANA ODŻYWKA COLOR SHINE GRANAT I GUARANA

Jest to odżywka, która sprawia wrażenie emolientowej, mimo że ma dość sporo protein. Dla mnie jest to odżywka lekka, która sprawdzi się osobą, które boją się oklapnięcia po zwykłych maskach emolientowych, z dużą ilością olei. U mnie jest dwojaki efekt po tej odżywce. Czasem moje włosy są zbyt niedociążone, albo właśnie są tak w punkt. Częściej oczywiście mam do czynienia z efektem dobrego, odpowiedniego dociążenia.

Cały post o odżywkach z Isany przeczytacie tu (klik)

AVON WORKS FACUAL HAIR REMOVAL CREAM

Jeśli szukacie czegoś, żeby usunąć bezinwazyjnie wąsik lub inne włosy na twarzy (oprócz brwi) to polecam Wam serdecznie ten produkt. Nakładacie ten preparat na twarz i po 5-7 minutach usuwacie krem wacikiem, czy chusteczką. Ten produkt sprawia, że skóra jest gładka i pozbawiona włosów. Dodatkowo włosy odrastają delikatniejsze z czasem. Oczywiście, ten produkt pachnie tak samo nieprzyjemnie jak inne preparaty do usuwania włosów. Jednak ja go polecam. Kosztuje mniej niż 10 zł i starcza na wiele miesięcy używania.

GARNIER MINERAL PUREACTIVE ANTI-PERSPIRANT

Te produkty w formie kulki z Garniera są moimi ulubiony preparatami przeciw poceniu się jakie znam. Są tanie, bardzo często na promocji, dodatkowo można je dorwać na promocji," kup dwa zapłać mniej" w Biedronce. Zapewniają mi komfort, ładnie pachną i generalnie są świetnie. Chociaż ja najbardziej lubię tą wersję różową i fioletową.

ROLLER Z ALIEXPRESS

Roller znalazł się w denku, ponieważ miał przykre spotkanie z podłogą i się trochę popsuł. Jakie zadanie powinien spełniać ten gadżet? Rolowanie twarzy jest formą masażu, która może poprawić owal twarzy, spłycić zmarszczki czy poprawić gładkość skóry. Dodatkowo masowanie się rollerem może poprawić wchłanianie produktów w głąb skóry. Idzie do mnie kamień gua sha, więc możecie się spodziewać porównania.

To całe moje pielęgnacyjne denko, na dniach możecie spodziewać się makijażowego.

Miałyście coś z tych produktów? Jeśli tak, co o nich myślicie?

Trzymajcie się ciepło,

XOXO.

września 19, 2020

FARMASI SKIN PEFECTING BALM

Hej,

Jak wiecie jakiś czas temu wzięłam się za testowanie kolejnej marki katalogowej,jaką jest marka Farmasi. Zebrałam trochę oszczędności i kupiłam ich parę kultowych produktów i do pielęgnacji twarzy i do makijażu przede wszystkim. Dlatego pokaże Wam dzisiaj jednego z fajniejszych odkryć tego testu i przybliżę Wam go.

Zanim zaczniemy muszę Wam powiedzieć, że zmieniło się moje podejście do makijażu w ostatnich miesiącach. Miałam też bardzo długą przerwę w makijażu spowodowaną pandemią. Potem zaczęłam malować się znacznie delikatniej i wybierać formuły, które nie do końca mają super krycie i nie mają bardzo matowego efektu. Dlatego uznałam, że testowanie tego kremu BB przypadło na bardzo dobry okres w moim makijażowym życiu.

DANE TECHNICZNE

Kosmetyki marki Farmasi otrzymacie tylko i wyłącznie na ich stronie internetowej (klik). Produkt, który Wam dzisiaj prezentuje kosztuje 35 zł za (uwaga) 50 ml. Ma więc ten preparat standardową pojemność kremów do twarzy, ponieważ standardowe podkłady mają jedynie 30 ml i też oscylują wokoło tej ceny. Producent obiecuje, że jest to lekka formuła zakrywająca niedoskonałości bez zatykania porów, dodatkowo producent mówi, że krem BB będzie pasował każdemu rodzajowi cery.

Gama kolorystyczna to niewątpliwie słaby punkt. Kolor najjaśniejszy na stronie aktualnie to odcień 02 i jest to dość ciemny, pomarańczowy.

KOLOR JEST POMARAŃCZOWY ALE

Przez to, że produkt ma konsystencję kremu i rozprowadza się miękko na twarzy to po rozpracowaniu tego produktu kolor nie jest najgorszy. Jest troszkę za ciemny, ale nie wyglądam jak pomarańcza. Oczywiście szkoda, że gama kolorystyczna jest okrojona. Ja do najjaśniejszych osób na świecie nie należę, więc to na pewno nie jest produkt dla wszystkich bladziochów.

KONSYSTENCJA KREM, KTÓRA

Cudowanie rozprowadza się po twarzy. Zaczęłam inaczej nakładać podkład, bo zaczęłam rozsmarowywać go pierw najcieńszą warstwą po skórze, a potem doklepuje go gąbką. Ten krem BB ma sporawe krycie, ale wiadomo nie kryje wszystkich niedoskonałości na mojej twarzy, jednak to jak wygląda rekompensuje średnie krycie.

TEN KREM BB WYGŁADZA

Tak, że za pierwszym razem nie mogłam uwierzyć jak wygładzona, nawet bez pudru jest moja twarz. Dodatkowo moja cera była świeża, nie obciążona i nie wyglądała absolutnie jak maska. Tego kremu BB wręcz nie widać na twarzy. Po prostu macie idealnie wygładzoną twarz, która ani nie jest obciążona, ani przytłoczona makijażem.

Testowałam ten produkt z trzema pudrami:

Puder Rimmel Afinitone w kompakcie
Wibo Photoready
Miyo I Fell Mint

Z każdym z tych pudrów się polubił. Oczywiście każdy z tych pudrów ma trochę inne wykończenie i inaczej trzyma mat. Podałam je Wam w kolejności od najmniej do najbardziej matujących. Oczywiście należy pamiętać, że jest to krem BB więc jego trwałość nie będzie dwunastogodzinna, jednak jest to najlepiej utrzymujący się krem BB z jakim miałam kiedykolwiek do czynienia.

U mnie ten produkt trzyma się bez zarzutu 8 godzin, potem muszę go przypudrować, jeśli chcę dalej użytkować makijaż. Jednak po delikatnym przypudrowaniu spokojnie wytrzymał na twarzy jeszcze parę godzin. Te 8 godzin to taki podkładowy standard. Osobiście wydaje mi się, że nie potrzebuje więcej na dzień dzisiejszy.

Powiem Wam, że taki świeży, ale wygładzający i podkreślający urodę makijaż to złoto na co dzień. Uważam, że krem BB marki Farmasi chociaż niepozorny jest naprawdę dobrym produktem w spoko cienie. Jego jakość, trwałość i wygląd na skórze robi na mnie wrażenie nie małe, bo nigdy nie spotkałam się z takim efektem, do tego oferowanym przez podkład BB.

Używałyście cokolwiek marki Farmasi?

Trzymajcie się ciepło,

xoxo.

marca 19, 2020

TOREBKA ME&BAGS PO PÓŁ ROKU UŻYTKOWANIA

Hej,

Musicie wiedzieć, że ja nie sądziłam nigdy, że to będzie mój już drugi post o jakiekolwiek torebce, ale jakoś ta marka torebkowa sprawiła, że ja naprawdę chcę pisać dla Was recenzje po czasie i nawet chcę kupić nową torebkę, a to jest już serio dziwne, jak na mnie.

Jeśli macie ochotę na przeczytanie mojego postu o tej torebce, tuż po jej zakupie to zapraszam do postu (klik)

Link do sklepu me&bags (klik)
Moja miłość do torebek marki me&bags zakiełkowała na youtubie. Tam szczególnie dziewczyny z kanału Marka pokazywały torebki, byłam zachwycona. Potem ta miłość przeniosła się na sferę rzeczywistą i moja przyjaciółka kupiła sobie torebkę tej marki. Widziałam ją na żywo, każdego dnia przez długie miesiące. Widziałam jakie kilogramy moja przyjaciółka wrzuca do tej torebki i jak ona się sprawuje. Sama zapragnęłam tą torebkę mieć.

Zostałam jej posiadaczką we wrześniu zeszłego roku. Wybrałam model Duo Pyton. Wybrałam model Duo, ponieważ jest w tych torebkach coś wyjątkowego. Można je nosić w dwojaki sposób. Można schować do środka tą materiałową część i uzyskać efekt prostej, zamszowej torebki, ale także to wyciągnąć i mieć kontrastująca wersję materiałową.

Czemu wersja czarna z wężowym akcentem materiałowym? Bo chciałam aby ta torebka pasowała na co dzień do biegania na zajęcia na uczelnię. Po za jest to nadal aktualnie jedyna moja duża torebka i nie bardzo miałam ochotę na szaleństwa kolorystyczne. Jeśli będę kupować nową torebkę, a na bank będę, to pomyślę o wariacji kolorystycznej jakiejś.

Link do mojego modelu torebki (klik)
Bałam się trochę czarnej zamszowej torebki, to jak z zamszowymi butami. Bałam się, że będzie się mocno brudzić i nie będę w stanie jej doczyścić. Nic bardziej mylnego. Ten zamsz czyści się bardzo dobrze, wystarczy szmatka z wodą, jednak szmatka musi być bez włosków, by nie zostawiła ich na torebce. Zwykle pomaga nawet sama zmoczona ręka. A czyściłam z tej torebki i koktajl z białkiem i pył po remoncie :D, więc nie ma problemu z dbaniem o jej czystość.

Te sznurki można wymieniać na inne kolory. Albo jeśli one się zabrudzą można je wyprać w pralce, ponieważ są bawełniane. Pranie torebki całej jest możliwe, jeśli wybierzecie torbę z tkaniny. Co do sznurków jeszcze czas nie działa na nich niekorzyść. Przy codziennym używaniu go po kilkadziesiąt razy nie rozluźnia się, nadal z takim samym podkładem siły się ją otwiera i zamyka.

Nie byłam na początku przekonana co to formy zabezpieczania torebki przed kradzieżą, czyli wspomnianym sznurku. Jednak po czasie myślę, że jest to opcja nawet bezpieczniejsza niż zamek, bo by ją otworzyć potrzeba dwóch sznurków, po dwóch stronach, a z zamkiem tak jest, że jeśli macie go z tyłu torebki to łatwo go otworzyć i wsunąć rękę.

Ta torebka jest diabelsko pojemna. Noszę w niej laptopa, mnóstwo rzeczy. Byłam w nią spakowana na weekend to WWA. Przy tym ma wygodne rączki. Często wcześniej w torebkach jakie miałam to rączki się urywały i psuły na szybciej. A tu, nic. Po za tym te rączki są na tyle długie, że noszenie tej torebki, nawet wypchanej, jest wygodne.

Powiem Wam, że jest mnóstwo nowości na ich stronie, nowych modeli torebek, plecaków, toreb na laptopa. Wszystko to jest godne uwagi i warte zobaczenia. Na bank rozejrzę się za nową torebką na lato, a przy okazji na lata :D

Odwiedźcie dziewczyny z tej marki na ich instagramie @me&bags i zostawcie trochę miłości pod ich zdjęciami!

Trzymajcie się ciepło,

XOXO.

września 17, 2019

DLACZEGO PRZESTAŁAM UŻYWAĆ SZCZOTKI TANGLE TEZZER?

Hej,

Dzisiejszy post ma na celu pokazanie paru rzeczy. Po pierwsze, że tylko krowa nie zmienia zdania, po drugie, że nasza świadomość jako ludzi rośnie, a po trzecie, że tak naprawdę tylko metodą prób i błędów można coś sprawdzić.

Po pierwsze pokaże Wam najpierw mój pierwszy post o tej szczotce. Znajdziecie go tu (klik).

Tam pisałam dokładnie, że kupiłam tą szczotkę 5 lat temu, że nienawidzę czesać włosów i że ona jest zbawienna. Fakt, ja nadal nienawidzę czesać włosów. Jest to dla mnie najmniej przyjemna część każdego dnia. Pewnie dlatego, że jak byłam małym dzieckiem i miałam pięć razy gęstsze włosy do pasa moja babcia czesała mnie grzebieniem. Wiem, że chciała żebym wyglądała jak człowiek, ale to są traumatyczne wspomnienia. Szczotkę kupiłam sobie w gimnazjum, gdzie miałam różne fazy włosowe. Miałam i krótkie i rude i czerwone włosy. Były zniszczone. Ja wtedy chyba nie używałam odżywki (don't junge me), więc jak miałam zauważyć czy robi mi coś krzywdę, czy nie.

Potem nastąpiła fala w stylu nie ważna, a mi się nie chciało nawet mówić o moich włosach. Od dwóch lat jednak wzięłam się bardzo porządnie za ich pielęgnacje. Moje włosy odżyły, przestały tak wypadać i stały się znowu gęste. Tu przychodzi pierwszy, naprawdę poważny problem tej szczotki. Ona nie doczesywała mi włosów wcale. Kiedy ma się cienkie włosy, albo po prostu ich niewiele łatwiej jest uczesać włosy. Ta szczotka ginęła mi gdzieś w gąszczu włosów nie zostawiając ich rozczesanych.

Największy jednak minus tej szczotki to jej krótkotrwałość. Według zaleceń i tego aby w ogóle to działało, należy co 4-6 miesięcy wymieniać. Bo te plastikowe wypustki się wyginają, odgniatają i nie spełniają już swojej roli i po prostu krzywdzą nasze włosy.

Już nie mówią o tym ile razy ta szczotka wypadła mi z rąk. Wyobraźcie sobie sytuację, że ja o 5 rano pizgnęłam szczotką o kafelki budząc babcię. Naprawdę. Wprowadzanie tej szczotki w prędkość grozi tym, że osoba, która za Wami stoi może dostać ze szczotki. Ja wiem, teraz są wersje z rączką.

Najważniejszy problem jaki pojawia się przy całkowicie plastikowej szczotce, to taki, że ona rozrywa włosy. Jak macie NIE DAJ BOŻE gdzieś jakieś poplątane włosy to ta szczotka nie czuje oporów, tylko rozrywa kołtuna. Przez to sama bardzo często łamie ci włosy.

U mnie też ta szczotka wzmaga puszenie się i elektryzowanie się włosów. Naprawdę. Po za tym tej szczotki nie powinno używać się razem z ciepłym, gorącym powietrzem. Wiecie plastik się topi, a stopiony plastik we włosach to nie jest coś, o czym marzy każda z Nas.

DLACZEGO W OGÓLE TEN POST POWSTAŁ?

Zauważyłam różnice, gdy kupiłam nową szczotkę i nagle szczotka poszła w kąt. Bo zobaczyłam różnicę. Pierwszy raz jak czesałam się inną szczotką, to poczułam tą różnice.. Aktualnie używam szczotki z marki Avon. Jest to szczotka wyprofilowana, z dobrymi wypustkami, która dociera mi do skóry głowy. Ta szczotka nie wypada mi z dłoni, pozwala na rozczesanie włosów, ale każde splątanie ją po prostu zatrzymuje. Nie rozrywa tego kołtunka, zostawia do delikatnego rozdzielenia włosów.

I przyszła ta szczotka i TT poleciał w kąt. Jak sięgałam po niego czułam się nie uczesana. A żeby się tak czuć nie muszę się czesać, mogę się po prostu nie czesać. Po prostu nagle uznałam, że ta szczotka mnie ciągnie, mi wypada gdzieś tam i po prostu gdzieś tam zaczęła mnie drażnić.

Po prostu był szał ciał na te szczotki, bo nie oszukujmy się wyglądały inaczej. I zaczęłyśmy je kupować. I super, ale one według mnie nie zdają egzaminów przy włosach długich, gęstych. Dla takich włosów ona się raczej nie sprawdzi.

A Wy dalej lubicie TT? Czy jednak przestała Wam pasować ta szczotka?

Trzymajcie się ciepło,

XOXO

sierpnia 18, 2017

#RECENZJA PO CZASIE: Paletka Inglota po 6 miesiącach.

Hej dziewczyny,

Rozpoczęłam niedawno na blogu nową serię, a mianowicie "#RECENZJA PO CZASIE"", w której to pokazuje Wam kosmetyki po dłuższym czasie użytkowania. Pierwszy post z tej serii, możecie przeczytać tu (klik), jest on o pędzlach Hakuro.

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją paletki freedom system z Inglota. Pierwszy wpis o paletce możecie przeczytać tu (KILK)

Ta paletka towarzysz mi od pół roku za każdym razem kiedy się maluje. Widać na niej ślady zużycia i wręcz dewastacji z mojej strony. Jednak ja się uczę malować dopiero, próbuje różne metody, np. nakładanie na mokro cieni.

Zaczniemy od mojej największej porażki, czyli cienia 326. Jestem na siebie zła, bo zalałam ten cień, nie nadaje się w sumie do niczego, a zalewając go nabawiłam się rdzy w paletce. I mówię to, żeby Was ostrzec. Chciałam za pomocą tego cienia nauczyć się robienia kreski cieniem na mokro. Wyjęłam go z palety na stałe. Po prostu kupię coś innego.Cienia używam trochę do brwi, trochę do linii rzęs, ale kupię coś nowego. I mam nauczkę.

124, czy cień złożony z trzech cieni. Był używany na mokro, ale mniej i łagodniej. Cień z drobinkami. To nie jest tafla, tylko brokat. Kolor mi się podoba. Nawet bardzo. Soczysty, dobrze napigmentowany, polecam. Jeśli chodzi o serię, to cień z serii RAINBOW. Te drobinki mienią się na złoto.

Coś dla lubiących wino, bo kolor 301 jest właśnie winnym, bordowym kolorem. To jest kolor, który mnie zawsze najbardziej kusi i zawsze z dziennego makijażu wychodzi coś intesywnego. Myślę, że ten cień będzie dobrą opcją na mocniejszy jesienny makijaż.

Kolory cieliste, nude, 351 i 328. Oba te cienie, chodź mogą wydawać się różne na mojej powiecie wyglądają tylko minimalnie inaczej. Oba służą do zmatowanienia łuku brwiowego, czy w formie cienia na całą powiekę, gdy mam ochotę na całkowicie matowy makijaż oka. Jak widać 351, niedługo zwolni miejsce kolejnemu cieniowi.

Kolejny kolor to soczysta, truskawkowa czerwień, czyli 296. Żywa. Kolor, który robi robotę w makijażu. Możecie mieć prosty makijaż i na dolną powiekę zaaplikować ten cień i Wasz makijaż nabiera innego wymiaru.

Różowy 48, jest kolorem fajnym, ale ja nie mam pomysłu jak go wpleść w makijaż, żeby wyglądał interesująco i zarazem, żeby wykorzystać jego potencjał. Może macie jakieś propozycje?

I dwa ostatnie cienie, które są moim pewniakiem na dzienny makijaż, łatwy i ładny. Mianowicie ciepły brąz 300 idzie w załamanie i zewnętrzny kącik, a 395 idzie na całą ruchomą powiekę. I mamy prosty makijaż oka.

Jeśli chodzi o samą paletę, bez wkładów, to brudzi się szybko bo cienie marki Inglot, szczególnie matowe sypią się trochę. Po za tym jest czarna i klasyczna. Chociaż nowa paleta Inglota podoba mi się bardziej.

Ten system i cienie marki Inglot polecam serdecznie. Możecie stworzyć sobie paletkę ceni, tylko tych, które Was interesują, bez zbędnych zieleni, czy szarego, które autor paletki wrzucił od tak. Cienie trzymają się póki ich nie zmyje w dobrym stanie. Nie rolują się, nie dzieje się z nimi nic złego. I dobrze się z nimi pracuje.

Skoro korzystam przy każdym makijażu z paletki, znaczy tylko tyle, że ją uwielbiam. I polecam serdecznie.

Macie cienie Inglota?

Trzymajcie się,

XOXO

Facebook: (klik)

Instagram: (klik)

Snapchat: aliceinbadblog

lipca 13, 2017

#RECENZJA PO CZASIE: Pędzle Hakuro po 6 miesiącach używania.

Hej dziewczyny,

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją po dłuższym czasie, a dokładniej po pół roku. Pod lupę weźmiemy moje pędzle Hakuro, które dostałam w styczniu tego roku. Post z pierwszą recenzją możecie przeczytać tu (klik).

Pędzle marki Hakuro dostępne są na stronie Ladymakeup (klik)

Ja dostałam pędzle te w zestawie, w prezencie. Używam ich codziennie i nie licząc kilku sztuk innych pędzli, te są moimi jedynymi pędzlami.

Zaczniemy od największego rozczarowania. Pokładałam w tym pędzlu duże nadzieje i liczyłam na to, że będzie to jeden z najlepszych pędzli tego zestawu. H50S, bo o nim mowa, to pędzle typu Flat Top do podkładu, czy innych kremowych produktów. Nie użytkuje tego pędzla codziennie, bo nie umiem się z nim dogadać w kwestii nakładania nim podkładu. Używam go sporadycznie, np. do nakładania pudru. Ten pędzel łysieje. Sypie się po prostu. I nie jest to naturalne. Mogę z niego wyciągnąć garść włosia. Tu od razu podkreślę, że ja dobrze dbam o pędzle. Myje je i susze poprawnie. Nie wiem czemu ten pędzel tak się niszczy. Jest mi żal, bo naprawdę liczyłam na coś lepszego. Rzadko już go używam, bo mnie trafia jak patrzę na to włosie.

Zaczęło się dość nieprzyjemnie, a teraz pozytyw. Pędzel H74, czyli idealny pędzel do blendowania cieni na powiece. Tak samo jak byłam zakochana w tym pędzlu w styczniu tak jestem nadal. Jest miękki, radzi sobie fantastycznie to rozcierania cieni. Poważnie zastanawiam się nad kupnem drugiej sztuki, żeby nie musieć go myć co chwilę. Trzeba go ułożyć trochę po myciu, bo inaczej straci swój kształt. Oczywiście nie jest to makijażowy level expert, ale dla takich początkujących jak ja jest idealny. Nie widać po nim śladów użytkowania, nie sypie się z niego włosie.

Pędzel, którego nie doceniałam na początku, traktowałam pobieżnie i nie używałam za często. Jednak H78 to pędzel idealny do nakładania cieni w załamanie powieki. Nie wspomniałam o tym w styczniu. Za każdym razem kiedy chcę nałożyć cienie pierw sięgam po ten pędzel i nakładam cienie w załamanie, ale to nie wszystko. Nakładam tym pędzlem też cienie w zewnętrzny i wewnętrzny kącik i na dolną powiekę. Jestem tak naprawdę w stanie wykonać nim cały makijaż oka i tak w większości robię. Też trzeba go trochę po myciu ułożyć. Jest w stanie idealnym i nic się z nim nie dzieje złego.

Jaki znacie najpopularniejszy kształt pędzla do oka, oprócz pędzla do rozcierania? Pędzel języczkowy. Czasem do niczego, a czasem do wszystkiego. H70 jest to pędzel języczkowy o średniej długości włosiu. Używany przeze mnie jako narzędzia do nakładania jasnego cienia pod łuk brwiowy i w wewnętrzny kącik. A jeśli chcę zaszaleć to służy mi do aplikacji cienia z drobinkami na całą ruchomą część powieki. Na nim też nie widać śladów użytkowania.

Pędzel dwufunkcyjny, czyli skośny pędzelek do kreski, bądź brwi. Zaczęłam malować, a raczej podkreślać moje wielkie krzaczaste brwi. I to cudo pozwala na precyzyjną aplikacje cienia na brwi. Jednak częściej używam go do zaznaczenia linii rzęs. Nie nosze kresek, po prostu nie umiem ich malować, jednak lubię ciemnym cieniem zagęścić linię rzęs. Niestety widać na nim ślady użytkowania. Po bokach zaczynają odchodzić włoski. Jest to jednak nieuniknione w pędzlach tego typu. Jak się całkiem rozejdzie to kupię nowy.

Kolejny i ostatni już pędzel to skośny pędzel do konturowania twarzy. H21 to pędzel, który nauczył mnie konturować twarz. Jest duży, miękki i idealnie ścięty. Kolejny pędzel to ułożenia po myciu. Jest prawie w idelanym stanie, gdyby nie niebieskie coś przy skuwce. Strzelam, że to klej. Jakoś mi to nie przeszkadza o ile to nie oznacza, że pędzel się niszczy. Po za tym jest super.

Podsumowując po za małymi wadami polecam zestaw pędzli Hakuro. Nie są to drogie pędzle, są fajne naprawdę. Chociaż gdybym miała wybierać dzisiaj to wybrałam bym pędzle z GlamShopu. Po prostu wydają mi się lepsze i chyba w podobnej cenie, więc.

Jak widzicie mam raczej dobre zdanie o tych pędzlach. A Wy macie, albo planujecie mieć?

Trzymajcie się ciepło

XOXO!

Strony